Dziś specjalny wpis dla wszystkich włosomaniaczek i włosomaniaków. Wiecie o tym, że uwielbiam testować nowośći, a jako blogerka czuję się zobowiazana żeby informować Was tutaj o nowościach właśnie. Szczególnie tych wartych uwagi.
W sierpniu do sklepów Rossman trafiła nowa seria i w ogóle totalnie nowy typ masek do włosów. Wyróżniają się tym, że maski są sprzedawane w jednorazowych saszetkach przedzielonych na pół. W jednej części znajduje się produkt a w drugiej czepek, solidny, wielorazowego użytku.
Co do pomysłu jednorazowych opakowań i załączania poliestrowych czepków do każdej 20 militrowej saszetki podchodzę bardzo sceptycznie. Moim zdaniem planeta jest już tak wysycona poliestrem że wprowadzanie na rynek tego typu nowości nie wpłynie pozytywnie na nasze środowisko. Można było na przykład dodawać czepek gratis do zakupu 5 masek. Lub stworzyć duże 200ml opakowania masek i dołączyć czepek jako dodatek. Sądzę że to o wiele bardziej eco friendly i zapewne tańsze w produkcji.
To tyle o kwestii eko. Wróćmy jednak do masek. Do testów dostałam 4 różne warianty. Maskę Bear Fruits Strawberry, ze słodkim czepkiem w kształcie truskawki. Maskę marki Aussie z czepkiem w australijskie kangury w barwach marki Aussie - czyli biało-fioletowy. Kolejna to wzmacniająca maska z serii Pantene Pro-V oraz ostatnia marki Herbal Essences z aloesem i konopiami.
Do tej pory przetestowałam już 2 z nich.
Maska Bear Fruits Strawberry pachnie tak jak wygląda. Czyli laboratorium uzyskało doskonały zapach soczystej truskawki przy którym się rozpływam. Nakłada się ją bardzo łatwo, wmasowując ją w całą strukturę włosów od nasady aż po końce. Maskę trzyma się na włosach w słodkim truskawkowym czepku przez około 20-30 minut. Po zdjęciu i spłukaniu maski na włosach pozostaje piękny owocowy zapach. Moje włosy były gładkie i błyszczące przez jeden dzień, jednak kolejnego dnia wyglądały na przeciążone i błagały o umycie. Nie wiem jednak jak ta maska sprawdziłaby się w regularnym użyciu, np raz na tydzień. Może przeciążyłaby włosy, a może efekt blasku utrzymałby się dłużej.
Spróbowałam też maski Aussie - gdzie składnikiem aktywnym jest wyciąg z australijskich konopii. Maska ta ma zapobiegac puszeniu się włosów i rzeczywiście tak się dzieje. Od razu po nałożeniu jej na włosy poczułam, że są one mega gładkie, śliskie. Nie miałam problemu z rozczesaniem włosów. Po tej masce moje włosy są świetnie nawilżone, dociążone, nie plączą i nie puszą się. Jestem z niej bardzo zadowolona i jak tylko wypatrzę na rynku ten kosmetyk w dużym opakowaniu to na pewno po niego sięgnę. A czepek zostawiam sobie na pamiątkę.
Tak jak wspominałam na początku posta maski dostępne są w sklepach Rosssman. Obecnie Bear Fruits są w cenach promocyjnych po 19,99zł za sztukę (20ml plus czepek) . Cena regularna tych produktów to 24,99zł za maskę. A maska Aussie jest sprzedawana w cenie 23,49, cena regularna to 29,99zł. Czy to drogo ? Odpowiedź na to pytanie pozostawiam Wam,
Dajcie koniecznie znać czy już mieliście możliwość testować te produkty.