Chyba każda z nas na swojej półce w łazience ma zestaw ulubionych kosmetyków. Czasem do ulubionych trafiają całe serie produktowe jednej firmy, a czasem zdajemy sobie sprawę, że lubimy różnorodność i wybieramy produkty różnych marek.
Ja, zdecydowanie zaliczam się do grona osób które nie przyzwyczajają skóry do jednej serii kosmetyków. Lubię, a nawet uwielbiam testować nowości i dzielić się moją opinią o nich z innymi. Dla tego dziś dzielę się z Wami moją opinią o produktach francuskiej marki Institut Esthederm i moim dobrym przyjacielem od lat, którym jest płyn micelarny od Biodermy.
W pielęgnacji ważny jest dobór właściwych kosmetyków, ale aby pielęgnacja skóry twarzy miała sens i dała efekty na wiele przyszłych lat polecam Wam wrócić do tego posta, w którym po konsultacji z ekspertami Sephora opisywałam idealną pielęgnację krok po kroku.
Micel od Biodermy, tak jak już pisałam wcześniej - to mój dobry znajomy od lat. Zawsze mam go w swojej kosmetyczce. Używam go szczególnie często w chwilach kiedy moja skóra ma gorsze dni. Płyn micelarny z serii Hydrabio jest bardzo delikatny dla skóry, doskonale usuwa nawet wodoodporny makijaż i co bardzo dla mnie ważne - nawilża. Lubię też jego "różową" wersję Sensibio, dla skóry wrażliwej. Ważne jest dla mnie też to że można je kupić w małej poręcznej butelce o pojemności 250ml.
Ostatnio, dzięki mojej koleżance odkryłam nową dla mnie markę Institut Esthederm i dwa totalne kosmetyczne hity. Pierwszy to, zdecydowanie to czego potrzebowałam: Esthederm eau cellulaire gel - Energetyzująco-nawilżający lekki żel do skóry normalnej i mieszanej oraz krem o nazwie Calming Biometric cream. Nie wiem który z tych kosmetyków lubię bardziej, bo każdy z nich ma inne zastosowanie i są totalnym sztosem w temacie pielęgnacji. Wydaje mi się, że to co czyni je wyjątkowymi to fakt że są to kosmetyki profesjonalne i po każdym ich zastoswaniu czuję ich działanie.
Esthederm eau cellulaire gel - to tak jak już wspominałam obecnie mój hit na codzień. Bardzo nie sprawdzają się u mnie kremy o tłustej kosnystencji, przez co od zawsze szukałam fajnych, lekkich żeli. Moim głównym celem w pielęgnacji jest doskonale nawilżyć skórę. Mam na swojej liście żelowych kosmetyków kilka świetnych pozycji jak np słynny Daywear Matte Moisturizer od Estee Lauder. Jednak formuła Esthederm eau cellulaire gel pobiła nawet mojego ulubieńca od Estee Lauder.
Żel ma fajną konsystencję i piękny, niedrażniący zapach. Błyskawicznie się wchłania, moja skóra wypija go w kilka sekund. Kosmetyk pozostawia po sobie fajne, matowe wykończenie. Teraz bardzo często mieszam go z kroplą podkładu, tworząc swój własny, spersonalizowany krem BB.
Kolejnym kosmetykiem z którym nigdy wcześniej się nie spotkałam jest wspomniany wcześniej Calming Biometric cream. Jest to krem - maska, mój fenomen, którą stosuję co kilka dni. Po dokładnym oczyszczeniu skóry twarzy i tonizacji, nakładam grubą warstwę kremu i czekam aż moja skóra wchłonie wszystko co najlepsze z tego kosmetyku. Nadmiar wklepuję lub wycieram płatkiem kosmetycznym. Efektem jest rozświetlona i doskonale nawilżona skóra, gładka jak jedwab. Uwielbiam to uczucie, dla tego piszę Wam tutaj o tym kosmetyku. Mam nadzieję że ten produkt niedługo będzie szeroko dostępny na polskim rynku, bo często po wyjściu od kosmetyczki nie czułam tak nawilżonej skóry jak po domowym zabiegu z Calming Biometric cream.